W
marcu tego roku, w jednym z marketów, pokazały się pomarańcze w
cenie jednej złotówki. Jako zjadacz „wszystkiego co mi smakuje”,
najpierw kupiłem pewną ilość (nie pytaj ile) i prawie
połowę
zżarłem. Tak, zżarłem. Podczas tej „kulturalnej konsumpcji”
zacząłem rozważać, co można zrobić z tak tanim surowcem.
Pierwszy
pomysł realizować zacząłem niemal natychmiast, nieco cukru było
w domu i … dwa rodzaje dżemu: jeden na samym soku, drugi z
dodatkiem zmiksowanej skórki, „odfiletowanej”z albedo. Oba
dobre, ale moja rodzinka nie bardzo lubi przetworzoną skórkę z
cytrusów, poza tą w cieście.
Pierwsza próba jako
udana, po wystudzeniu i degustacji, była dopingiem do zrobienia
większej ilości.
(cdn.)
Czekam na ciąg dalszy, a pachnie mi aż tutaj bardzo smakowicie :))
OdpowiedzUsuńTo się nazywa trzymać w napięciu:))
OdpowiedzUsuńCzekam na resztę:)