Corocznie pada z moich ust sakramentalne: "... koniec z zaprawami, mam to w ... nosie" etc, etc ... , i co roku moje hmhmm ... Wiedźmowate przytakują mi, wiedząc że "rytuał" będzie niezmiennie zachowany.
No i właśnie:
... zaczęło się już w marcu, gdy w marketach pojawiły się pomarańcze zupełnie zdrowe(!), w cenie 1,00 PLN (jeden), twarde gruszki też dostały się do słoików.
Potem już jesień ...
... a zaczęło się od sosu słodko kwaśnego (coroczny obowiązkowy!).
Potem susz szczypiorkowy
i z 7-latki (ten drobniejszy, do past i twarogów najlepszy):
...jabłka z działki ...
... wyskok do lasu i w rezultacie, grzyby w soku własnym ...
.. no i pomidory, najpierw powstał sok:
... a potem "siłą rozpędu": pomidory w soku pomidorowym całe i krojone ...
... nie mogło zabraknąć papryki, w occie ... bez pasteryzacji ;
.. . i po raz drugi (w ubiegłym roku było sprawdzenie, z 1,0 kg co do zastosowań) w tym roku z pięciu kilogramów owoców, przecier paprykowy ;
... na koniec jak zwykle padło moje sakramentalne: "... mam to gdzieś, koniec z zaprawami ..."
Ale na działce jeszcze winogrona dojrzewają, więc ...
Ha, ha, ha. U mnie jest dokładnie tak samo. Najpierw zarzekanie się, że w tym roku to już absolutnie nie....a potem? Jak zwykle.
OdpowiedzUsuńPodziwiam spiżarnię. Imponująca:))
W piwnicy musiałem swoje "szpargały" przenieść na drugi regał, bo półek zabrakło, kiedyś wystarczały trzy, teraz na pięciu z ledwością mieszczę się z zapasami.
UsuńKaziu, a miałam właśnie pytać, gdzie Ty to wszystko przechowujesz. Takie pyszności zamknięte w słoikach to prawdziwe skarby.
UsuńMasz na blogu przepis na gruszki w tym syropie? Zapowiadają się ciekawie.
Na gruszki nie mam przepisu na blogu, ani na dżem pomarańczowy. Robię od kilku lat, co prawda z pomarańczami dopiero pierwszy raz i uważałem je za tak proste i powszednie, że nie wstawiałem. Tak samo żurawiny z gruszką czy z jabłkiem.
UsuńA przechowanie, w piwnicy, mimo że w bloku ale mam tak usytuowaną, że temperatura jest idealna, latem i zimą.