poniedziałek, 14 maja 2012

O kawie ...

O kawie napisano już chyba wszystko, albo nic. Mówiąc "nic" mam na myśli, że wypowiadają się głównie znawcy, biegli w sztuce tak jej tworzenia jak i parzenia, czyli bariści, gdy często my "śmiertelnicy" mamy nieco odmienne zdania, z różnych przyczyn.
Wiadomo, że kawa z tak zwanych "wyższych półek" będzie lepsza (czy zawsze?) od tej tańszej, niezależnie od sposobu podania.
Zgodzisz się chyba ze mną, że jedna kawa zachwalana przez jakąś osobę ze świata fachowców, chwalona przez innych czasem snobistycznie(!) wynoszona pod niebiosa, a przez zwykłych śmiertelników traktowana , delikatnie mówiąc, z pobłażaniem.
Przyznaję, do tej grupy sam się zaliczam, bowiem z kawą u mnie jest tak jak z książką, czy jakimkolwiek dziełem ludzkich rąk, czy dziełem natury: wysłucham każdej opinii, ale zwycięża moja własna i dopóki sam nie stwierdzę jaką wydać, nie wydaję żadnej.
Smak jak i uczucie piękna jest właściwą rzeczą każdej istoty żyjącej i tylko czasem pod wpływem sugestii skłaniamy się w jedną lub drugą stronę. Staram się przed wydaniem swojej opinii, nie czytać, nie słuchać wydanych już wcześniej, właśnie po to by wydać swoją, bez jakiejkolwiek sugestii, by była jak najbardziej moją opinią. Czasem, trudno jest zamknąć oczy i uszy, by nie czytać i nie słuchać, ale po kilku próbach, degustacjach, mogę z czystym sumieniem napisać swoje zdanie " w temacie i na temat".
Jeśli oczekuje ktoś bym powiedział, która kawa jest najlepsza i która jest moja ulubioną, nie potrafię powiedzieć, natomiast są takie, których nie cierpię, a na pewno są to wszystkie rozpuszczalne. Nie wiem dlaczego ale po nich przeważnie zawsze mam pieczenie w przełyku.
Wprowadzający post jest dość przydługi, ale jeśli chodzi o mnie, raczej normalny, jako wprowadzenie, a być może niejako usprawiedliwiający (?1)moje wypowiedzi na temat kawy, a właściwie trzech kaw.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz