poniedziałek, 9 stycznia 2012

Dla kogo moje przepisy

 Jak zapewne łatwo zauważyć, podczas przeglądania moich przepisów, nie ma w nich wyszukanych potraw. Również nie są na pokaz, czy też (poza dwoma wyjątkami) nie są konkursowe, gdy chodzi o składniki,  a sam uważam, że są raczej w grupie przeciętnych pod wieloma względami.
  Są proste i raczej nie wymagają zwiększonych nakładów finansowych, chociaż czasami trzeba w nie włożyć więcej pracy niż standardowy "schabowy". Dużą pomocą są moje własne zioła przyprawowe uprawiane na działce,
 jak i własne susze, mieszanki warzywne, a kolekcję mam naprawdę imponującą.(na fotkach tylko podręczny skład).

 Kilka przyczyn składa się na prostotę moich przepisów, mimo długich opisów wykonania, a główne to:
koszt i starania moje by początkujący "kuchmistrze domowi" osiągnęli pełnię zadowolenia (stąd szczegółowy opis wykonania).
 Czy to mi udaje się, czy faktycznie pomagam swoimi przepisami, czy ktoś naprawdę z nich korzysta, nie wiem, ( o tym chyba świadczyć powinny komentarze) ale jeśli komuś chociaż jeden przepis pomoże w sporządzeniu radości biesiadnikom, to już się cieszę, a jeśli otrzymam wpis/komentarz, nawet z uwagami o niespełnionych nadziejach, też będę zadowolony i postaram się w przyrządzeniu powtórki, tak by była doskonałością.
Każda uwaga jest dla mnie dopingiem, a tego jak każdemu mężczyźnie .. mnie też jest zawsze za mało.
 Sam niektóre przepisy zanim  osiągną moją ocenę: "do publikacji", spartaczę po kilka razy, ale nie mówię: " nie potrafię, nie umiem, nie dam rady tego zrobić", zanim nie zrobię minimum siedmiu prób, jeśli ta siódma też się nie uda, wtedy dopiero "odpuszczam sobie".
 Zakładając swój blog, kierowałem się głównie chęcią podzielenia swoimi umiejętnościami, jak i "zarażenia bakcylem kuchni" innych, tych którzy czasem zbyt szybko zniechęcają się ... przy pozornie zbyt skomplikowanych przepisach, zbyt wyszukanych, czy też z grupy: nie na każdy portfel, chociaż tych właśnie rozumiem. Sam też nie zawsze mogę sobie pozwolić na "rarytasy z wysokich stołów", co już dziś nie jest wstydliwym .

5 komentarzy:

  1. Tak robi wiele osób,ceniących dobre jedzenie.Nie wszyscy mają własny kawałek ziemi,ale jeżdżą na wieś po dobre produkty.
    Ja też mam własne zioła i pełną spiżarnię.
    A to,jakie potrawy gotujesz zależy od Twoich upodobań.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz, co do ziół, to spotkałem wiele osób uprawiających zioła przyprawowe na balkonie, a sam też w małych ilościach mam je corocznie na swoim balkonie.
    Pozdrawiam również.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne, przecudne zioła! Ja w swoim mieszkaniu na balkonie uprawiałam w tym roku jedynie po jednej doniczce kolendry (ale za to 4 razy rosła!) bazylii (3 razy), tymianek (2 razy) oregano... Nic nie zastąpi własnych ziół! Imponująca kolekcja, marzę o kawałku ogródka/szklarni pod, choćby o połowę mniejszą od Twojej, własną uprawę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. imponujący podręczny składzik. Własne ziółka to jest TO!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku muszę nieco zmniejszyć zielnik (właściwie swoją "zachłannościową zapobiegliwość" ;-)), bo zapas mam niemal dwuletni, mimo stałego użytkowania. Za to zwiększę ilość szczypioru czosnkowego, do spożycia na świeżo.

      Usuń