Gdy zakończyłem robienie słodyczy, które miały doprowadzić do bankructwa przemysł cukierniczy, pozostało mi nieco "odpadków".
Wyobraźnia podsuwała mi różne pomysły: cukierki, pralinki ... i kiełbasę.
Wszystko wrzuciłem do jednej misy, dodałem resztę pokiereszowanych skórek cytrusowych, nieco rodzynek, śliwek, wyrobiłem na jednolitą masę, utoczyłem wałek i tak powstało " słodkie salami", jak "produkt" nazwały moje Trzy W.
Tak późno prezentuję, bo właśnie wczoraj udało mi się odnaleźć fotkę tego wyrobu "anty wędliniarskiego", którą przez gapiostwo wstawiłem gdzieś indziej i nie mogłem odnaleźć.
Fotka ta zrobiona została przy okazji odwiedzin poświątecznych rodzinki, a "salami" położona przeze mnie dla kawału, na desce obok ... ciast na stole. Oczywiście pierwsza reakcja: "... no co ty, kiełbasę do słodkiego dajesz....", ale potem poszło krojenie (nie tylko!) nawet dość żwawo.
Bardzo dowcipna kreacja. Bardzo mi się podoba. Pomysł wart zapamiętania. Gratuluję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze chyba to, że powstała właściwie z "odpadków", podobnie jak mi się wydaje, robi się kulki truflowe w cukierniach.
Usuń